Trafiłam do tego miejsca przez przypadek. Gdzieś w kącie w hotelu znalazłam przedostatniego dnia pobytu ulotkę. Po długich poszukiwaniach na mapce, okazało się ze Casa Abaco jest dość blisko nas. Mapka nie mówiła że trzeba będzie piąć się pod górę i to dość stromą, pchając przed sobą wózek z dzieckiem.
Miejsce okazało się warte trudu (dawno nie zrobiliśmy tylu zdjęć w jednym miejscu). Budynek pochodzi z XVIII wieku i należał do rodziny de Lungo zdobywców wysp Kanaryjskich. Czułam się w nim jakbym przeniosła się w czasie. Po domu mogliśmy chodzić do woli, nie było w nim żadnych ograniczeń, barierek itp czego nigdy jeszcze nie spotkałam. W kuchni pachniało świeżymi warzywami. W pięknym ogrodzie zostaliśmy poczęstowani pyszną sangrią (wliczona w cenę zwiedzania). Gdyby czas nas nie gonił to byśmy jeszcze na koncercie zostali, które odbywają się tam prawie codziennie.
Wiesz, mogłabym tam zamieszkać od zaraz :)
OdpowiedzUsuńhmmmm... :)
OdpowiedzUsuń