To już ostanie zdjęcia z Wysp Kanaryjskich. Jestem w stolicy wyspy San Sebastian de la Gomera. Mieście z pięknymi oknami (moja słabość).
Centrum tego niewielkiego miasta stanowią dwa place - Plaza Americas, z którego widać port, i Plaza Constitucion doskonały na popołudniową sjestę w cieniu wysokich drzew wawrzynu. Do spaceru zachęca Calle Real pamiętająca czasy Kolumba. Idąc pod górę i podziwiając kolorowe fasady budynków, docieramy do Casa de Colon (Domu Kolumba). Włoski żeglarz po raz pierwszy zawinął tu w 1492 r. podczas podróży do Indii. Przybywał tu jeszcze dwukrotnie - być może zauroczony pięknem wyspy albo zakochany w Beatriz, urodziwej wdowie po gubernatorze Hernanie Perazie. Nieco dalej stoi niski kościółek Iglesia de la Virgen de la Asuncion, w którym załoga Kolumba modliła się przed rozpoczęciem podróży.
Schodząc w dół w kierunku morza, warto odbić w jedną z uliczek w prawo, by dotrzeć do parku z wieżą Torre del Conde, z którą wiąże się tragiczna i krwawa historia. Kiedy w 1488 r. gubernator Peraza, słynący z licznych romansów mąż Beatriz, porwał kobiety z pobliskiego plemienia, jego przywódcy zaatakowali miasto. Wybuchły walki, w których zginął gubernator. Pragnąc go pomścić, jeden z jego przyjaciół urządził krwawą jatkę. Beatriz, nie widząc możliwości ucieczki, schroniła się w Torre del Conde.
Torre del Conde
Przecudny stary kościół.
Casa de Colon (Domu Kolumba).
Studnia z której Kolumb wziął wodę by ochrzcić Amerykę
Fresk na jednym z domów (mieściła się w nim restauracyjka)
Plaza Constitucion
i to już niestety koniec.
To ostatnie najciekawsze merytorycznie... :)))))))))))))
OdpowiedzUsuńi po 2. zupełnie nie rozumiem dlaczego nad zdjęciem nie ma napisu:
OdpowiedzUsuń"Zdjęcie dla MariuszaW"?
robiąc je myślałam o Tobie :)
OdpowiedzUsuń